niedziela, 8 marca 2015

Zadanie domowe/ O odwadze szalonego Michała

Jakiś czas temu, nie pamiętam dokładnie kiedy, wraz z moim tatą wpadliśmy na pomysł posprzątania piwnicy. Dołączył do nas mój kuzyn. Gdy już przebraliśmy się w stare poszarpane dresy, zeszliśmy do podziemi. Zaopatrzeni w świetnie działające latarki oraz pewni siebie otworzyliśmy drzwi do pomieszczenia, w którym nikt nie przebywał od ponad kilkunastu tygodni.
Przywitała nas ciemność i wielkie kłęby kurzy. Nie zaskoczyło nas to, gdyż byliśmy świadomi brudu znajdującemu się w piwnicy. Pewnym ruchem ręki odgarnąłem pajęczynę znajdującą się przy wejściu i jako pierwszy wszedłem do środka. Pomieszczenie było pokaźnych rozmiarów, większe niż moje wyobrażenie, ale przecież nie mogłem dobrze zapamiętać powierzchni będąc tu tylko kilka razy. Niestety pracy było o wiele więcej niż nam się wydawało. W piwnicy walało się pełno rupieci, które trzeba było otrzepać z kurzu i zadecydować czy zostają one w piwnicy, czy może jednak wrócą do mieszkania. Zadanie wydawało się być łatwe, ale to było tylko złudne wrażenie. Osobą, która ostatecznie zadecydowała o posprzątaniu schowka była moja mama, lecz jej nie było podczas porządków, gdyż musiała być w pracy. Byliśmy w pewnego rodzaju martwym punkcie, za każdym razem, gdy decydowaliśmy, czy dana rzecz zostanie w piwnicy, ponieważ jeżeli wzięlibyśmy coś niepotrzebnego mama doprowadziłaby do awantury, zaś jeśli coś co jest potrzebne zostawiliśmy w piwnicy, a ona by się o tym dowiedziała, również wybuchłaby awantura. Przełknęliśmy ślinę i zaczęliśmy pracować. Po kilku godzinach pracy zmęczenie dało nam się we znaki, byliśmy zmęczeni głównie stresowaniem się i myśleniem czy dobrze wybraliśmy zostawiając, lub biorąc daną rzecz. Nagle dostrzegłem, że w starym pudle leży niedokończony model półmetrowego titanica, którego składaliśmy kiedyś z tatą. Niestety musieliśmy przerwać pracę, gdyż mama zarzucała nam, że robimy za duży bałagan w domu. Zaproponowałem, abyśmy wzięli go na górę i dokończyli składanie go. Tata popukał się czoło i nie był chętny przystać na moją propozycję, ale zgodził się, gdy powiedziałem, że wezmę całą winę na siebie. Bałem się, że to co robię jest zbyt ryzykowne, ale było już za późno, żeby się wycofać. Byłem przerażony rozmową z mamą na ten temat, ale na szczęście po wielu bojach, wyrzeczeniach i stratach wygrałem i mogliśmy, z tatą, w spokoju dokończyć model.