źródło: http://filmypolskie888.blogspot.com/2014_03_03_archive.html
Jestem Danusia Jurandówna. Moja mama osierociła mnie, gdy byłam jeszcze
dzieckiem. Mój tato- Jurand ze Spychowa- nigdy nie pogodził się z jej
śmiercią i zawsze, kiedy nadarzała się okazja, walczył z Krzyżakami, by
ją pomścić. Bo to właśnie Krzyżacy zabili moją mamę w Złotoryi. Po
śmierci matki zostałam dwórką księżnej Anny Danuty.
Zajmowałam się
typowymi dworskimi rzeczami- dotrzymywałam towarzystwa księżnej i
zabawiałam ją muzyką. Pewnego dnia zatrzymaliśmy się w gospodzie. Był
tam również blond włosy młodzieniec o imieniu Zbyszko i kto by pomyślał,
że już niebawem zostanie moim rycerzem. Kiedy stanęłam na ławce i
zaczęłam śpiewać od razu się we mnie zakochał i złożył śluby. Od tamtego
czasu miałam dwóch mężczyzn, których bardzo kochałam- mojego tatę i
mojego Zbyszka. Los jednak nie pozwolił mi cieszyć się nim zbyt długo i
odebrał mi skazanego na śmierć Zbycha na miesiące. W dniu wyroku, kiedy
innym wydawało się, że to już koniec, ja narzuciłam mu na głowę białą
chustkę, wołając: "Mój ci jest!". Był to stary polski obyczaj, gdy na
skazanego na śmierć chłopca rzuca dziewczyna zasłonę i oznaczało to, że
chce wyjść za niego za mąż. W ten sposób uratowałam mu życie. Niedługo
po ślubie zostałam uprowadzona przez Krzyżaków. Byłam brutalnie
traktowana i poniżana, przewożona w ciemnej kołysce, czułam się jak
zwierzę w klatce. Niczego więcej nie pamiętam, jedynie przestraszoną
twarz mojego męża, który odnalazł mnie i ocalił. Mimo tak drastycznych
przeżyć po jakimś czasie doszłam do siebie. Mój tato, który na początku
był przeciwny temu, żebym wyszła za mąż za Zbyszka w końcu pogodził się z
tym, bo zrozumiał, że naprawdę bardzo go kocham. W wygranej bitwie
zdobył dużo łupu i mieszka teraz jak prawdziwy hrabia. A ja z moim
chłopakiem z Bogdańca żyjemy razem w małej chatce, w której biega tuzin
roześmianych dzieciaków. Razem patrzymy, jak dorastają. I wszystko
skończyło się dla nas szczęśliwie. |